ROZMAWIAM Z AGNIESZKĄ PIOTROWSKĄ, COACHEM, SOUL COACHEM I EKSPERTKĄ OD KOBIECEGO LEADERSHIPU
Wywiad część.2
Agnieszko, pracujesz ze mną na sesjach biznesowych i w naszym mentoringu przyszła do Ciebie nisza: kobiecy leadership. Powiedziałaś mi, że wszyscy Ci mówią: „nie, Agnieszko, kobiecy leadership, co to w ogóle jest? Leadership ok, ale kobiecy?” Co to jest, kobiecy leadership? Skąd ta nisza?
A: Ha, skąd ta nisza. Też bardzo dobre pytanie. Mogę tak powiedzieć, ta nisza wzięła się z dwóch źródeł. Pierwszym źródłem jestem ja sama, to znaczy moje doświadczenie z korporacji, wszystkie doświadczenia, które przeszłam jako liderka. Jestem na stanowisku menadżerkim już około 15 lat i przechodziłam przez bardzo różne etapy. Pamiętam na początku swojej kariery zawodowej, że byłam niesamowicie nieśmiałą, wycofaną osobą, taką dosłownie siedzącą na końcu wielkiego stołu, cicho, żeby absolutnie się nie wychylać.
C: Ciężko mi to sobie wyobrazić!
A: Faktycznie ileś lat temu nie byłabym w stanie wystąpić w takim livie, ale tak było. Rzeczywiście bardzo się bałam, ale stanowisko menadżerskie eksponowało mnie i przechodziłam bardzo trudne sytuacje. Takie, w których rzeczywiście powinnam była wykazać się asertywnością, pewnością siebie, wyrazić swoją opinię, swoje zdanie, rzucić pomysłem, a ja się po prostu bałam i siedziałam cicho.
Spotykałam się też bardzo często, no niestety, ale z dyskryminującymi zachowaniami ze strony mężczyzn, z szykanowaniem, mogę wręcz użyć tego słowa – z mobbingiem. Bardzo to przeżywałam emocjonalnie i wtedy sięgnęłam po coaching i to mi niesamowicie pomogło. Przekonałam się, że coaching naprawdę działa, że ma moc wyzwalania naszego potencjału i moc wyzwalania naszej energii po to, żeby coś zmieniać. To było mniej więcej 12 lat temu.
Budowałam swój autorytet liderski, swoją moc liderską bardzo dużo pracując nad samą sobą, ale jednocześnie – i to jest to drugie źródło – obserwowałam przestrzeń dookoła siebie i bardzo często widziałam, że inne liderki przeżywają podobne historie. Zanurzały się w bardzo podobne doświadczenia. Często dostawałam taki feedback, kiedy rozmawiałam z liderkami – „no dokładnie, ja też tak mam, ja też nie jestem pewna siebie, ja też nie wiem co powiedzieć, boję się odezwać”. Absolutnie w tym momencie nie atakuję mężczyzn, jednak bardzo często tak jest, że kobieta, szczególnie wobec autorytetu męskiego w korporacji, zamyka się w sobie. Zamyka się na to, co odczuwa. Czuje, że nie jest wystarczająco dobra, by móc wyrazić swoją opinię otwarcie, odważnie i z faktyczną pewnością siebie. Obserwując te sytuacje, pomyślałam sobie pewnego dnia „wow, skoro ja byłam w stanie pomóc sobie, poradzić sobie z taką sytuacją…” Oczywiście to nie znaczy, że w tym momencie jestem super asertywną i pewną siebie kobietą w każdej sytuacji i działam jak czołg. Nie, cały czas nad sobą pracuję. Mając świadomość jak to wygląda od kuchni, co trzeba zrobić, żeby taką drogę przejść aż do otwartego wyrażenia swojego pomysłu, kiedy przy stole siedzi na przykład siedmiu doświadczonych facetów na wysokim stanowisku – to mając tę świadomość, faktycznie stwierdziłam – „ok, wiem jak powinien wyglądać proces pomagania i radzenia sobie z tym”.
Jak to zwykle bywa, wszechświat odpowiedział od razu na moje hasło rzucone w eter. Zaczęły do mnie przychodzić kobiety z korporacji, kobiety menadżerki, i co było ciekawe, na przykład przychodziły z tematem – „wiesz co, potrzebuje popracować z komunikacją”. Albo: „wiesz co, potrzebuję popracować nad organizacją czasu, bo jakoś tak nie radzę sobie z tymi wszystkimi zadaniami”, „wiesz potrzebuję popracować, bo jestem świeżą liderką i potrzebuję konkretnych narzędzi z zarządzania”. Przychodziły z różnymi tematami. Natomiast to, co się okazywało w pewnym momencie, to to, że tak naprawdę problem leżał głebiej i był związany właśnie z pewnością siebie, czy też inaczej – z brakiem pewności siebie. Także takie jest źródło mojej niszy.
C: Ojej, mam dreszcze po prostu. Tak, mam wrażenie, że to częsty problem niestety, ale też mam nadzieję, że to się zmieni i że to się teraz zmienia. Sama mam 5-letnią córeczkę i mówię jej, że może wszystko, co się jej zamarzy i nie ma tu porównywania z chłopakami. Z całym szacunkiem do chłopaków, facetów – kocham was panowie! Natomiast faktycznie, sama pamiętam to z dzieciństwa – byłam zawsze bardzo sportowym dzieckiem, a mówiono mi „no nie, przecież jesteś dziewczyną, w ogóle daj spokój”.
Bardzo ciekawe, bo gdy byłam kaskaderką w szkole kaskaderów w Krakowie i robiłam różne rzeczy, to w moim teamie, złożonym głównie z facetów, (była jeszcze jedna koleżanka) nie dowiadywałam się, że jestem dziewczyną i to jakiś kłopot, tylko to było normalnie. Więc mam teraz pytanie do naszych dziewczyn, do was drogie panie, które teraz nas oglądacie, z czym się wam kojarzy kobiecy leadership? Jak słyszycie hasło – tu Agnieszka widzisz, zrobimy badanie – bardzo was proszę żebyście zaangażowały się w naszą rozmowę teraz i żebyście napisały, jak słyszycie hasło kobiecy leadership, czym to dla was jest. Na czym polega. Bo mam wrażenie Agnieszko, że tworzysz coś nowego w świadomości ludzkiej. Coś, co oczywiście już się zaczyna. Myślę, że zaczęło się już w latach 50 od rewolucji seksualnej, jakieś 70 lat temu. A teraz, po tych 70 latach, myślę, że się budzimy coraz bardziej. Ale czym jest ten kobiecy leadership? Jaką ty masz wizję?
A: W moim odczuciu kobiecy leadership to kwestia samoświadomości dotyczącej tego, jaką energię w sobie mamy. Może powinnyśmy mówić bardziej o energii kobiecej i energii męskiej w byciu liderem. Nie chciałabym tutaj grubej kreski stawiać pomiędzy mężczyznami i kobietami, jeśli chodzi o wykorzystanie pewnych cech, które są uznawane za kobiece albo męskie. O jakich cechach jednak zazwyczaj mówimy w przypadku kobiet? To cechy takie jak empatia, współczucie, współpraca, budownie relacji, inspirowanie. Mówimy, że liderki właśnie takie są. A faceci? Facet lider to facet rywalizujący, czasami agresywny, kontrolujący, decyzyjny, stanowczy. I teraz, jeśli będziemy tylko i wyłącznie w ten sposób patrzeć, czyli stereotypowo, na kobiety i mężczyzn liderów, czy liderki, to wpadamy w pułapkę mocnego ograniczania się do tworzenia dwóch obozów. Z jednej strony znalazłyby się kobiety – miękkie, troskliwe, opiekuńcze, a z drugiej faceci – twardzi. Jednak nie o to chodzi, bo w moim odczuciu, oczywiście, lider ma płeć i to jest ok, natomiast czy leadership ma płeć? Ostatnio taki warsztat prowadziłam na konferencji o gender balans.
C: Świetne hasło! Czy leadership ma płeć.
A: Prawda? Mieliśmy bardzo ożywioną dyskusję w tym temacie. Pytanie było oczywiście zadane specjalnie i prowokująco, natomiast w moim odczuciu to nie jest do końca właściwe pytanie. Pytanie właściwe to: na ile my rzeczywiście możemy znaleźć równowagę w energii żeńskiej i męskiej jako liderzy? To znaczy, równie dobrze kobieta może skorzystać z energii pod tytułem – bycia decyzyjną, stanowczą, konkurencyjną i równie dobrze mężczyzna może skorzystać z energii empatii, współpracy, budowania relacji, jeżeli świadomie podejmie taką decyzję.
Kobiecy leadership nie jest zarezerwowany tylko dla kobiet – faceci również mają dostęp do tej energii, jeżeli zechcą się na nią otworzyć. Mam takie marzenie i wizję, że chciałabym pracować nie tylko z kobietami liderkami, ale również z mężczyznami. Chcę edukować ich jak wykorzystać własną energię żeńską, żeby mogli doświadczyć, że w ogóle mają taką energię, mają do niej dostęp i powinni ją wykorzystać. Świat się zmienia i ludzie też. Osoby przychodzące do korporacji na przykład, nie potrzebują twardej ręki, nie potrzebują kontrolującego mikromanagementu, potrzebują budowania relacji. Potrzebują autorytetów opartych na wartościach, potrzebują współpracy, potrzebują bycia włączanym w procesy decyzyjne. A więc kończy się era twardego lidera, który stoi gdzieś tam na piedestale i zarządza, a hierarchia jest bardzo mocno zaznaczona. Zaczyna się natomiast era partnerstwa i współpracy w zarządzaniu i bardzo duża rola należy tu do kobiet, żeby w końcu wyjść z ukrycia i mocnym głosem mówić o tym, jakie mają podejście do bycia przywódcą, do bycia liderką.
C: Super, że wspomniałaś o tym, czym kobiecy leadership nie jest. Że jako kobiety nie jesteśmy tylko bardzo miękkie, uśmiechnięte i łagodne, czy milutkie i grzeczniutkie, i tak dalej. O tym, że możemy współpracować z empatią, ale i o tym, że możemy być konkretne, zadaniowe. To jest to, o czym mówię w biznesie, w moich 10 prawach lekkości. Są momenty, zarówno w korporacji, jak i w biznesie własnym, kiedy musisz być zdecydowana, stanowcza, zadaniowa, działająca, konkretna, odpowiadająca. Są też momenty, w których musisz być sympatyczna, słuchająca, współpracująca, nastawiona na zrozumienie, łagodna. To tak naprawdę dwie twarze leadershipu, fantastycznie to nazwałaś, Agnieszko.
Widzę, że mamy jakiś komentarz. Dorota : „Kobiecy leadership to wsparcie, samodyscyplina, zrozumienie, możliwość rozwoju. Kobiety mają niesamowitą energię i znakomicie mogą wspierać siebie i innych”. Dokładnie tak!
Agnieszko, co byś chciała jeszcze powiedzieć kobietom na temat leadershipu?
A: Na pewno chciałabym powiedzieć jedną ważną rzecz, żeby w byciu liderką nie starały się nakładać męskiej maski. Mogę się odnieść szczególnie do środowiska korporacyjnego – kobiety wspinają się na szczyt, osiągają szczyt i uważają, że aby tam przetrwać, muszą być jak mężczyźni, ponieważ zazwyczaj jest tam większość mężczyzn. Nakładają więc męską maskę, czyli starają się być kimś innym niż naprawdę są i w za dużym stopniu wykorzystywać te męskie, a właściwie uznawane za męskie, cechy liderskie. Zaczynają być postrzegane w negatywny sposób.
Były kiedyś takie badania robione w Australii, w Holandii i w jeszcze innych krajach, gdzie grupa pracowników oceniała liderów. Najlepiej byli oceaniani ci, którzy byli autentyczni, byli sobą w swoim przywództwie. Kiedy kobiety zachowywały się jak kobiety, a mężczyźni jak mężczyźni. Czyli nawet wtedy, kiedy wspinasz się na szczyt, kiedy jesteś liderką, kiedy zarządzasz, nie staraj się nakładać maski. I to jest teraz ważne. To kolejny krok i kolejna rada dla kobiet – pracuj nad swoim leadershipem, w sensie – poznawaj siebie. Zastanów się, dlaczego jesteś liderką i nie ma znaczenia czy jesteś liderką w korporacji, czy jesteś liderką, bo masz swoją firmę. Zastanów się, co to dla ciebie znaczy być liderką. Jaką masz wizję leadershipu, kim chcesz być, jak chcesz się czuć jako liderka. Ale tak naprawdę, szczerze. A szczerze możesz to odkryć rozmawiając ze swoją duszą. Jakie wartości ci przyświecają? Jaką drogą chcesz iść? To jest proces. To nie jest tak, że raz to określę i wystarczy. To proces stawania się liderką. I ten proces określania siebie, poznawania siebie, może być długi, ale też fascynujący. To jest cały czas podróż, droga zagłębiania się w siebie. To niesamowicie ważny krok, bo gdy będziesz wiedzieć jaką masz wizję, jakie masz wartości, jak chcesz tymi wartościami żyć, wtedy wiele drzwi się otwiera i wiele odpowiedzi znajduje się samych.
I kolejna istotna rzecz – nie twierdzę że wszystkie kobiety, które są liderkami, nie mają w sobie asertywności. Jest cała masa liderek, które są pewne siebie i asertywne, ale jeżeli odczuwasz jakikolwiek problem z tym, że w sytuacjach, w których się spotykasz z autorytetami, czujesz w sobie, że wycofujesz się, że nie mówisz swoim prawdziwym głosem, że nie wyrażasz swoich emocji, że nie wyrażasz swoich opinii, pracuj nad pewnością siebie. Wtedy też wiele rzeczy się poukłada. Organizacja pracy, komunikacja, pojawiają się różne inne narzędzia zarządzania, ale kwestia asertywności jest podstawą. To jest fundament, nad którym trzeba pracować.
C: Gdy zaczęłaś mówić o tym, żeby być autentycznie i się wyluzować, to zaczęłam rozpuszczać swoje włosy – i nie mogłam się powstrzymać. Poczułam to: wyluzuj się! Przypomniałam sobie, że kiedy prowadziłam szkołę językową i kiedy pracowałam dla korporacji, to byłam taka bardzo sztywna, mundurkowa, włosy spięte gumką, do tyłu zaczesane, teczka pod ramię. Byłam takim trochę robotoludkiem, korpoludkiem. I kobietą bardzo męską, bardzo zadaniową. A Ty mówisz, że mamy być po prostu sobą. Mówisz o pewności siebie i to jest słowo, które się często słyszy, ale co to właściwie jest?
A: No właśnie, kolejne dobre pytanie. Czasami spotykam się z takimi komentarzami – „mhm, w korporacji, pewna siebie to znaczy, że co? Mam przerywać komuś w połowie zdania? Że mam forsować swoje opinie?”
C: Powiem ci z czym kojarzy mi się pewność siebie – kojarzy mi się ona z taką korporacyjną bitch. Taka zadaniowa, „jutro na biurku o 9:00”, twarda. No właśnie i co, ta pewność siebie, to jest to?
A: Nie, nie ma takiej pewności siebie.
C: Podpuszczam cię troszkę.
A: Wiem, moje klientki też mnie podpuszczają. Przychodzą z takim przekonaniem, że w korpo to muszę być taka bitch. Nie, to nie o to chodzi. Pewność siebie, w moim rozumieniu, w moim poczuciu, to przede wszystkim wiara w siebie, to znaczy wiara w to, że poradzę sobie w każdej nowej sytuacji. To jest budowanie zaufania do samej siebie. To nie oznacza, że nagle z dnia na dzień będziesz mieć niesamowity tupet. Będziesz, tak jak powiedziałam, przerywać komuś w połowie zdania, bo twoje zdanie jest ważniejsze. To jest rozwijanie szacunku do osoby, z którą rozmawiasz, szacunku do tych osób, które mogą wzbudzać twój strach. Nawiązuję tu cały czas do jakichś ważnych spotkań, z ważnymi menadżerami, na wysokich stanowiskach. Możesz odczuwać w sobie cały czas jakiś rodzaj strachu, lęku i wycofania, w kontakcie z tymi osobami, to jest zupełnie ok. Pewność siebie natomiast znaczy „ufam sobie, ufam, że gdy znajdę się w jakiejś nowej sytuacji, nawet wymagającej ode mnie jakichś nowych zachowań, czy trudnej sytuacji, to sobie poradzę. I ufam też, że wyjdę z tej sytuacji jak to się mówi „z tarczą”, czyli wyjdę zwycięsko. Nawet jeżeli nie osiągnę wszystkiego, co sobie zamierzyłam, nawet jeżeli nie będę pierwszą gwiazdą krzyczącą na spotkaniu i forsującą moje na wierzchu, to nie o to chodzi”. Możesz nawet zwyczajnym głosem, ale stanowczym, mówić o tym, co czujesz, co myślisz, jak chcesz coś zorganizować, jak chcesz działać i tak dalej. I to też oznacza umiejętność odważnego i konsekwentnego działania, tego co sobie postanowisz. To nie jest uciekanie od nowych sytuacji.
Podam przykład – bardzo często kobiety boją się wejść w nową rolę, na wyższe stanowisko, mówią wtedy: „ja się do tego nie nadaję, bo nie jestem jeszcze gotowa”. To jest najczęstszy tekst jaki słyszę. A ja mówię: „nigdy nie będziesz gotowa”. Nigdy nie będziesz w stu procentach gotowa. To jest po prostu niemożliwe, nie będziesz perfekcyjnie przygotowana do każdej sytuacji, która Cię czeka. Jeśli ktoś ci proponuje taką rolę to znaczy, że ci ufa, że sobie poradzisz, a teraz twoim zadaniem jest to, żebyś sama sobie zaufała. Na pewno się potkniesz, na pewno wydarzy się coś trudnego. Na sto procent i to też jest ok. To jest super, że to się wydarzy, bo w ten sposób rozwijasz się i uczysz. Tylko przyjmij to jako prezent od wszechświata. To się dzieje po to, żebyś się czegoś nauczyła. Ale pewność siebie to to, co powiedziałam. Uwierz, że sobie dasz radę i działaj.
C: Gdy mówisz o korporacji i trudnych wyzwaniach, to tak jakbyś mówiła dokładnie o życiu kobiety przedsiębiorczej. Samym wyzwaniem jest podniesie cen klienta na przykład. Albo zainwestowanie. I tu jest chwila na lokowanie produktu – zainwestowanie w program certyfikacyjny na soul coacha, który jest dużą inwestycją, prawda? To jest kolejny próg, ale bez tego nie da się przejść dalej. Bardzo mi się podoba twoja definicja pewności siebie, że to wiara, że sobie poradzisz. Aga podaj jeden sposób na praktykowanie tej wiary. Co trzeba robić każdego dnia, żeby ćwiczyć ten mięsień myślenia i czucia, że sobie poradzisz.
A: Jeden tip, ale będzie złożony z dwóch etapów. To w moim odczuciu stawiać sobie takie malutkie, mikrocele podejmowania ryzyka. Oczywiście, jeżeli chcesz rzucić się na głęboką wodę -super, to jest fantastyczne. Natomiast jeśli mówimy o takim codziennym praktykowaniu to np. idziesz dzisiaj na spotkanie firmowe, na którym zazwyczaj milczysz, bo się boisz odezwać, to powiedz sobie: „odezwę się dzisiaj na tym spotkaniu raz, albo zadam jakieś pytanie, czyli zrobię malutki krok w tym kierunku, żeby pewność siebie w sobie budować”. A potem, gdy już to ryzyko podejmiesz, zrobisz to – celebruj swój sukces. Czyli takie naprawdę małe kroczki. To jest proces.
C: Nie wiem czemu akurat mi się wyświetla temat podnoszenia cen – ja z koli mówię podnoś ceny z każdym nowym klientem. Nie musisz wszystkim na raz podnosić cen, tylko gdy przychodzi nowy klient – odrobinę podnieś mu cenę.
A: Albo zadzwoń do jednego klienta więcej dzisiaj. Albo załóż sobie, że dzisiaj zadzwonisz do trzech klientów z prezentacją twojego produktu. Zadzwoń do czterech.
C: To jeszcze chcę Cię też zapytać o certyfikację, bo była to też dla Ciebie duża inwestycja. Co sprawiło, że mimo wszystko się zdecydowałaś? Bo to też jest jakiś kolejny próg – zainwestowanie w siebie.
A: U mnie bardzo ważną kwestią było to, że w soul coachingu dostałam bardzo ustrukturyzowane, konkretne produkty, które mogę wykorzystać w swojej pracy, czyli konkretne narzędzia, które wykorzystuję. I to są zarówno narzędzia, tak jak już wspomniałam, takie jak – „podróż duszy”. Czyli pomagające w sposobie prowadzenia jednej wybranej sesji z moimi klientkami, ale również programy, które w soul coachingu są oferowane np. 28-dniowy soul coaching. Warsztaty, które są tam bardzo konkretnie opisane i ustrukturyzowane. Takie pewne gotowce, które mogłam wykorzystać na co dzień. To było dla mnie bardzo ważne.
To był moment, w którym bardzo mocno się wahałam z czym mam wyjść na rynek, jak mam pracować z klientami. Potrzebowałam uzupełniania duchowego do mojej pracy i nie mogłam tego znaleźć. I tu pojawił się soul coaching. Dla mnie to też stanowiło niejako drugą nogę. Stałam bowiem wcześniej na jednej – standardowym coachingu, ze standardowymi narzędziami. Miałam jednak poczucie, że na tej jednej nodze się trochę chwieję i potrzebowałam czegoś głębszego i uzupełniającego. Soul coaching mi to dał, uzupełnił mi pięknie standardowy coaching.
C: Super! Fajnie to powiedziałaś, bo to z jednej strony uzupełnienie takiego standardowego coachingu, a z drugiej namacalne, konkretne gotowce, które możesz stosować z klientami np 28-dniowy program soul coachingu, czy 28-dniowy program body coachingu, który też będziesz mogła już prowadzić, jeżeli będziesz chciała. Wiem też, że organizujesz spotkanie dla liderek, czy możesz opowiedzieć dlaczego to robisz?
A: Tak, spotkanie dla liderek odbędzie się w Krakowie 29 listopada, wieczorem, po pracy. To będzie spotkanie dla kobiet liderek albo dla takich kobiet, które chcą przyjść, bo czują się liderkami, albo chcą nimi zostać. Dlaczego to robię? Spotkałam się z takimi opiniami ze strony moich klientek, że brakuje im przestrzeni do tego, żeby dzielić się z innymi liderkami swoimi przemyśleniami, refleksjami, dylematami, wątpliwościami a propos tej roli. Było to też dla nich odkrywcze, przynajmniej dla wielu z nich, że jeżeli już spotkały się z jakąś inną liderką, albo ja podawałam przykłady innych liderek, to słyszałam: „ojej, ja nie jestem sama z tym problemem, wow”. Wtedy poczułam, że na pewno takich liderek jest więcej, które potrzebują kobiecego wsparcia i przestrzeni na to, by móc to, co w nich buzuje, te wszystkie wątpliwości i pytania gdzieś przynieść, wyrzucić z siebie, zainspirować się i poznać doświadczenia innych liderek. Nie chodzi tylko i wyłącznie o to, jak być dobrą szefową dla swojego zespołu, czy jak radzić sobie z szefem. Chodzi o codzienne kobiece kwestie – jak godzić rolę liderki z rolą matki na przykład, to też jest bardzo ważny temat, który bardzo często się pojawia w moich rozmowach z klientkami. Chciałam stworzyć przestrzeń, gdzie będziemy mogły to wszystko przynieść, wesprzeć się i zainspirować. By wyjść z większa mocą do tego, by odważnie działać.
C: Gdzie można się na to spotkanie zapisać?
A: To spotkanie jest opisane na facebooku, będę je wrzucać na różne grupy facebookowe, będę ogłaszać to spotkanie na linkelinie. Wszystkie panie niezapisane na mój newsletter zachęcam do tego żeby przez moją stronę www.agnieszkapiotrowska.pl zapisały się, bowiem będę w nim informować regularnie na temat tego spotkania. Jest to spotkanie otwarte, bezpłatne, nie ma zapisów, ale jeśli ktoś potwierdzi przyjście – będę zachwycona. To otwarta przestrzeń do inspiracji.
C: Bardzo Ci dziękuję za dzisiejsze spotkanie, krzewmy ideę kobiecego lidershipu. Wspierajmy się, żebyśmy były pewne siebie, żebyśmy wierzyły, że możemy sobie poradzić z każdą sytuacją, czy to w korporacji, czy we własnej firmie. Bardzo Ci dziękuję za rozmowę!
A: Zapraszam też do słuchania moich podcastów, można jej odnaleźć na mojej stronie:) i do mojej grupy na FB Leadership z kobiecą duszą. Bardzo dziękuję i pozdrawiam!
0 komentarzy